Translate

niedziela, 7 października 2012

Obława Augustowska

Zdarzenie miało miejsce w 1945 roku na Suwalszczyźnie. Szczegóły są tu
W najnowszej historii Polski jest to jedna z tzw. białych plam. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że jest to jedna z tzw. zbrodni przeciwko ludzkości, a więc nie ulega przedawnieniu. Rodziny ofiar od lat próbują dochodzić sprawiedliwości przed sądami rosyjskimi. Chodzi o rehabilitację prawną pomordowanych. Dzisiaj odbyła się kolejna rozprawa przed sądem rejonowym w Moskwie
Zgodnie z oczekiwaniami skarżących, sąd oddalił powództwo. Uzasadnienie standardowe dla Rosjan. Brak dowodów, brak winy. W całej sprawie zwraca się uwagę na jedno. Państwo polskie odmówiło pomocy prawnej skarżącym.  
Sąd rosyjski odmówił rodzinom statusu pokrzywdzonych. W rezultacie rodziny ofiar planują zatrudnienie rosyjskiego prawnika, którego jednak muszą opłacić z własnych kieszeni.
Sprawa znajdzie swój epilog w ETPCz, ale zanim do tego dojdzie, trzeba przejść pełną procedurę przed sądami rosyjskimi. 
Precedensem stała się sprawa mordu katyńskiego.
stary.piernik

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

09.07.2003


Poseł Jarosław Kaczyński:
    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Ja wielokrotnie przemawiałem w tej Izbie, ale jeszcze chyba nigdy nie przemawiałem tak zbulwersowany jak dzisiaj. I nie zbulwersowało mnie przemówienie pana posła Małachowskiego, no bo, powiedzmy sobie, tego się można było spodziewać, ale nie ukrywam, że zbulwersowało mnie przemówienie pana posła Komorowskiego.
    W tej Izbie od wielu już lat powstała tradycja podejmowania, mimo bardzo głębokich podziałów, różnic, jakie nas dzielą, jednomyślnie, bywa że przez aklamację, różnych uchwał, przede wszystkim dotyczących historii, a czasem nawet dotyczących spraw aktualnych.
    Po raz pierwszy mamy uczcić pamięć zbrodni. Pamięć zbrodni wyjątkowej. Pamięć zbrodni popełnionej ze szczególnym okrucieństwem na około 100 tys. Polaków. Zbrodni, która nawet jak na wydarzenia II wojny światowej była wyjątkowo wręcz okrutna.
    I jest rzeczą zaskakującą, dziwną i, trzeba powiedzieć, smutną, bardzo smutną, że w tej sprawie zgody nie ma, że ta uchwała nie będzie podjęta przez aklamację, że mój klub, ale sądzę także, że i inne kluby i koła, nie będą w stanie poprzeć projektu prezydialnego. Trzeba wobec tego postawić pytanie: dlaczego tak jest? O co chodzi?
    Może zacznę od tego, o co z całą pewnością nie chodzi. Otóż nie chodzi o sens pojednania polsko-ukraińskiego. Pojednanie polsko-ukraińskie, współpraca polsko-ukraińska, strategiczny wymiar tej współpracy, jest czymś, co popieramy, co uważamy za niezwykle ważne wyzwanie dla współczesnej Polski. Załatwienie tej sprawy to jedna z wielkich kwestii, jedno z wielkich zagadnień, ale jeszcze raz użyję tego samego słowa - także wielkich wyzwań dla naszego pokolenia, tego pokolenia, które dzisiaj o Polsce decyduje. I powinniśmy temu wyzwaniu sprostać. Ale z tego przekonania nie wysnuwamy przekonania innego, tego, które było tutaj już trzykrotnie, w trakcie tej krótkiej na razie dyskusji, prezentowane na tej sali. Przekonania, że dla wykonania tego wielkiego zadania, dla budowy trwałych podstaw stosunków polsko-ukraińskich, trzeba zrezygnować z dwóch podstawowych wartości. Trzeba zrezygnować z tego wszystkiego, co jest tych wartości, ich wcielania w życie, konsekwencją. Mianowicie że trzeba zrezygnować z prawdy i przyzwoitości. (Oklaski) Przyzwoitości ludzkiej i, można powiedzieć, także przyzwoitości, bo i taka istnieje, narodowej. Otóż nie można.
    To, co się stało przed 60 laty na Wołyniu, a później w innych częściach Galicji Wschodniej, to było ludobójstwo. To było ludobójstwo w najczystszym tego słowa znaczeniu. To było ludobójstwo na wielką skalę. I każdy, kto nie chce tego powiedzieć, każdy, kto tego po prostu nie mówi, kapituluje przed zbrodnią, zapewnia triumf zbrodniarzom, wykazuje słabość, która zawsze w takich sytuacjach, dziś, jutro albo pojutrze, jest wykorzystywana. I to, o czym w tej chwili mówię, nie jest żadną abstrakcją, nie jest rozważaniem o ewentualnościach przyszłości. To są rozważania odnoszące się w sposób zupełnie bezpośredni do tego, co dziś dzieje się na Ukrainie. Ja nie chcę w imię polsko-ukraińskiego pojednania tego wątku tutaj rozszerzać, ale wszyscy, którzy się stosunkami na Ukrainie czy Ukrainą interesują z tych czy innych względów, doskonale wiedzą, o czym tutaj mówię.
    Każdy, kto się cofa, kto wykazuje nieśmiałość choćby poprzez używanie nieadekwatnego języka, nie tylko kapituluje przed zbrodnią, nie tylko dokonuje wielkiego moralnego nadużycia, nie tylko zachowuje się tak, jak przyzwoity człowiek i przyzwoity Polak zachowywać się w żadnym wypadku nie powinien. Godzi także w polskie interesy polityczne.
    Naród, Wysoka Izbo, to jest ciąg pokoleń. Jeżeli w jakikolwiek sposób relatywizujemy, zmniejszamy wagę, nie określamy w sposób adekwatny właśnie, czyli jako ludobójstwo, masowego zabijania Polaków, to stwarzamy podstawę do powtórzenia się tego rodzaju wydarzeń. I tylko ludzie bardzo naiwni, nieznający historii i nieznający, jeszcze raz powtarzam, dzisiejszych stosunków w naszej części Europy, mogą temu przeczyć. To jest kwestia podstawowa. To jest kwestia, o której zawsze musimy pamiętać. Musimy o niej pamiętać w naszej realnej polityce, ale także wtedy, kiedy opisujemy historię. Już wielokrotnie mówiono, że ten dzisiejszy akt - właściwie jutrzejszy, bo jutro go mamy uchwalać - to jest także akt polityczny. Tak, powinien on służyć polsko-ukraińskiemu pojednaniu, ale nie kosztem naszych wartości, nie kosztem podstawowych interesów naszego narodu.
    Musimy pamiętać, że cała rzecz ma także jeszcze inny kontekst, kontekst sposobu uprawiania polityki przez Polskę, w szczególności wobec sąsiadów. Mam na myśli akceptowanie stosunków niesymetrycznych, na przykład jeśli chodzi o mniejszości narodowe, różnego rodzaju wręcz farsowe zabiegi typu weryfikacji tradycji literackiej, jak to było w stosunkach polsko-ukraińskich. Narzędziem tej weryfikacji były słynne i w każdym jako tako wykształconym, jako tako osadzonym w polskiej tradycji człowieku wywołujące młodości dzieła filmowe. Tą metodą niczego się nie uzyska, a raczej prowokuje się partnerów do lekceważenia. W ten sposób doprowadza się tylko do różnego rodzaju podwójnych i potrójnych gier, o których zresztą już była mowa, bo wspominał o nich - oczywiście nie używając tego określenia - pan poseł Komorowski.
    Polska powinna wykazywać w stosunkach ze swoimi sąsiadami, szczególnie tymi, którzy mieli państwo w swojej historii krótko, bardzo wiele dobrej woli i cierpliwości. To prawda, ale dobre stosunki z Polską muszą mieć swoją cenę. Kto chce uznać, że takiej ceny nie ma, że wszystko jest za darmo, że można godzić w polskie interesy narodowe i polską godność, ten ani polskim interesom, ani na dłuższą metę interesom ukraińskim nie służy. (Oklaski) Jestem głęboko przekonany, że ci Ukraińcy, którzy rzeczywiście chcą polsko-ukraińskiego - czy z ich punktu widzenia ukraińsko-polskiego; tych rzeczy tłumaczyć nie trzeba - pojednania, dobrze wiedzą, że prawda musi być podstawą owego pojednania, tak oczekiwanego i potrzebnego.
    Ale to, co dziś się dzieje w Sejmie, wpisuje się także w inne konteksty, o których też warto wspomnieć. Otóż w Polsce od 10-12 lat, a w świecie od dziesięcioleci mamy do czynienia z potężnym i wciąż potężniejącym nurtem historiografii i publicystyki - co oczywiście przekłada się także na świadomość społeczną - który ma tę cechę, iż odmawia naszemu narodowi roli ofiary, w szczególności w czasie II wojny światowej. Radykalna odmiana tego nurtu - radykalna, co wcale nie oznacza, że rzadko spotykana - ustawia nas wręcz w pozycji nie tyle opresanta i kata, co może jeszcze gorszej, bo pomocnika opresantów i katów. Jak sądzę, wszyscy wiemy, o co chodzi. Towarzyszy temu inny nurt, bardzo potężny, istniejący przede wszystkim poza naszymi granicami, choć dzisiaj można go spotkać także w Polsce, i to w potężnych publikatorach. Jest to nurt, który dokonuje dyferencjacji masowych zbrodni. Okazuje się, że ludobójstwo czy też w wielu wypadkach, jak twierdzą przedstawiciele tego nurtu, masowe zabijanie, które ludobójstwem nie jest, ma różną wagę: co innego zgładzenie kilku milionów Ukraińców w latach 30., a co innego Oświęcim. Otóż ten pogląd, choć oczywiście nigdy nie jest formułowany wprost przez swoich przedstawicieli - i tych przekonanych, i tych przymuszonych, bo tutaj siła przymusu, swego rodzaju terror intelektualny jest bardzo potężny - jest w istocie tezą rasistowską.
    Wysoka Izbo, śmierć jest zawsze indywidualna. Nie ma śmierci zbiorowej, umiera jednostka. Jeżeli ktoś twierdzi, że masowe mordy w stosunku do różnych narodów mają różną wagę, to znaczy, że zabicie przedstawiciela jednego narodu i przedstawiciela innego narodu też ma różną wagę. Powtarzam, niezależnie od tego, jak potężny jest ten nurt i jak bardzo wymaga tego, żeby mu się podporządkowywać, jest to teza rasistowska. Warto sobie uświadomić jeszcze jedną rzecz. Gdyby na podstawie publikacji owego nurtu, których jest mnóstwo w światowej literaturze, próbować odtworzyć pewną hierarchię narodów, to pozycja narodu polskiego i ukraińskiego byłaby niewysoka. Obawiam się, że Prezydium Sejmu i ci wszyscy, którzy przygotowywali projekt oświadczenia, w sposób nieświadomy wpisują się w ten nurt: w tę pierwszą odmianę bezpośrednio, w tą drugą może bardziej pośrednio.
    Dlatego też nasz klub nie jest gotowy, po prostu nie jest w stanie zaakceptować prezydialnego projektu. Przedstawiliśmy propozycje własnych tekstów uchwał. Domagamy się przynajmniej jednej zmiany, mianowicie użycia słowa ˝ludobójstwo˝. Ta zmiana, to jedno słowo po prostu przywraca prawdę, (Oklaski) a poprzez prawdę także przyzwoitość. (Oklaski)
    Uchwała w zaproponowanym kształcie na dłuższą metę służyłaby tylko tym, którzy i Polaków, i Ukraińców mają za nic. Dziękuję. (Oklaski)

Informacja dotycząca plików cookies: