Translate

sobota, 8 lutego 2014

Co się dzieje na Ukrainie?

7 komentarzy:

  1. stary.piernik8 lutego 2014 22:40

    W związku z obecną sytuacją na Ukrainie wypowiadają się również środowiska b. kresowiaków. Wystosowują sprostowania do informacji zamieszczanych w mediach. Oto przykłady:

    Warszawa, 2 lutego 2014 r.

    Szanowny Pan Paweł Lisicki
    Tygodnik „DO RZECZY”


    Szanowny Panie Redaktorze!

    W numerze 5 Pana tygodnika ukazał się artykuł Bronisława Wildsteina zatytułowany „Bunt Ukrainy”. W artykule tym pojawiają się treści bulwersujące. Do dwóch z nich chciałbym się odnieść.

    Po pierwsze:
    Chciałbym odnieść się do wznoszenia przez obecnych na kijowskim Majdanie polskich polityków i polskich dziennikarzy (jak rozumiem także redaktora Wildsteina) okrzyków „Chwała Ukrainie! Chwała bohaterom!”.
    „>>Chwała Ukrainie<< pojawiła się zanim zaczął działać Bandera” – pisze redaktor Wildstein usprawiedliwiając siebie i innych. Czy z tego powodu, że fraza „Deutchland, Deutchland über alles” była śpiewana zanim zaczął działać Hitler usprawiedliwiałby wyśpiewujących ją dziś Niemców… i czy śpiewałby ją z nimi? Czy z tego powodu, że swastyka to mający wielotysięczne tradycje znak solarny Ariów, mamy tolerować ją na murach naszych miast?
    „Wykrzykiwanie „Chwała Ukrainie” - pisze redaktor Wildstein – „stosowane jest dziś w Kijowie bez żadnych do niego (Bandery – ACH) odniesień”. Być może, choć chciałbym wiedzieć czy to tylko „pobożne życzenia”, czy też może Pan redaktor przeprowadził jakieś badania?
    W każdym razie, nawet jeśli kijowianie nie wiedzieli jakie treści kryją się we wznoszonym przez nich okrzyku, to redaktor Wildstein wiedział. Niestety!

    Po drugie:
    Bezwarunkowe wspieranie przez polskie środowiska polityczne i opiniotwórcze ukraińskiego ruchu oporu wobec prezydenta Janukowycza wzbudziło protesty części prawicowo-patriotycznych środowisk, zawłaszcza – choć nie wyłącznie – związanych emocjonalnie z Kresami. Środowiska te protestuję, wbrew temu co twierdzi redaktor Wildstein, nie dlatego, że postrzegają „Ukraińców jako odwiecznych wrogów Polski”. Środowiska te protestują przeciwko fraternizowaniu się polskich polityków czy dziennikarzy (Bronisław Wildstein) z siłami nacjonalistyczno faszystowskimi uosabianymi przez działaczy „Swobody”. a w szczególności przez mocnego człowieka „Majdanu” Olega Tiahnyboka, przestrzegając przed skutkami takiej polityki.
    Można tych obaw nie podzielać. Można – choć to dla mnie niepojęte – uważać Taihnyboka za mniejsze zło niż Janukowycza. Nie wypada jednak, bez jakichkolwiek dowodów, pomawiać te środowiska o agenturalność (wobec Moskwy) – jak to czyni redaktor Wildstein, czy też część z nich nazywać „pożytecznymi (rozumiem, że dla Moskwy – ACH) idiotami”. Nie tylko dlatego, że to nieprzyzwoite. Także dlatego, że jest to szkodliwe dla jakości debaty publicznej bo przecież w odpowiedzi można usłyszeć że jest się agenturą Berlina lub „pożytecznym idiotą” - tyle, że dla banderowców.
    Wydaje mi się, że tygodnik „Do rzeczy” stać na udostępnienie swych łamów tym środowiskom by przemówiły własnym głosem, a redaktora Wildsteina na podjęcie z nimi merytorycznej polemiki a nie połajanek.
    No chyba, że się mylę i argumentów brak.

    Adam Chajewski
    (wiceprezes Federacji Organizacji Kresowych)
    tel. do wiadomości redakcji

    OdpowiedzUsuń
  2. stary.piernik8 lutego 2014 22:45

    Warszawa, 6 lutego 2014 r.

    Szanowny Pan Jacek Karnowski
    Tygodnik „wSIECI”


    Szanowny Panie Redaktorze!

    Zwracam się do Pana ponownie. Tym razem chodzi o materiały zamieszczone w 6 numerze Pana tygodnika.

    1. Kiedy czytam to, co o środowiskach kresowych, portalu Kresy.pl, pisarzach (Waldemar Łysiak), działaczach (ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski), o wszystkich, którzy przestrzegają przed konsekwencjami rozbuchanego na kijowskim Majdanie ukraińskiego (banderowskiego) szowinizmu wypisują w Pana piśmie (w najnowszym 6 numerze „wSieci”) skądinąd tak znakomici dziennikarze jak Wiktor Świetlik („Historia pewnej wiadomości”), a zwłaszcza Piotr Skwieciński („Byle nie Małorosja”) mam tylko jedno skojarzenie – „Przemysł” a właściwie „Rękodzieło pogardy”.
    „Rękodzieło” bo obu panom redaktorom daleko do sprawności mediów głównego nurtu, choć na przykład insynuacjami o „rozniecaniu antyukraińskich fobii” przez portal Kresy.pl, czy delikatnymi sugestiami („wielu uważa”) „że fala antyukraińskiej propagandy jest po prostu dziełem rosyjskiej agentury” posługują się dość sprawnie choć nie bez wpadek.
    Spektakularną wręcz wpadką panów Świetlika i Kwiecińskiego okazało się pomówienie portalu Kresy.pl o sfabrykowaniu przez tenże portal wiadomości, że „ukraińscy nacjonaliści napadli na polski autokar”, która to wiadomość wykorzystana została „przez wiele mediów rosyjskich”. Wpadka polegała na tym, że doniesienie portalu Kresy.pl potwierdziła Agnieszka Romaszewska, osoba zdecydowanie daleka od środowisk kresowych.
    ` Termin „pogarda” nasuwa mi się przy ocenie szczególnie niegodnego, by nie powiedzieć, obrzydliwego chwytu redaktora Skwiecińskiego. Mam na myśli stawianie przez niego znaku równości między posługiwaniem się przez środowiska kresowe określeniem „banderowcy” a terminem „syjoniści” w antysemickiej propagandzie 1968 roku.
    Majstersztykiem insynuacji i manipulacji jest sugerowanie, iż środowiska przestrzegające przed narastającymi na Ukrainie tendencjami nacjonalistycznymi są sterowane przez rosyjskie służby specjalne czyli, że działają w interesie Rosji.
    A przecież, posługując się logiką redaktora Skwiecińskiego, można by dowieść, że to on – a nie środowiska kresowe – działa w interesie Rosji. Aprobuje on bowiem i taki scenariusz, że niepodległa Ukraina będzie antypolska. „Bo przecież (…) lepiej mieć dwóch słabszych wrogów niż jednego bardzo potężnego”. Tyle, że wtedy słabej – bo wyludniającej się, rozbrojonej militarnie i moralnie – Polski nie będzie stać na dwóch wrogów. A ponieważ cena porozumienia z banderowska Ukrainą byłaby zbyt wysoka („Wspomnij Lasze, po Wisłę nasze”) jedynym logicznym rozwiązaniem byłby antyukraiński sojusz z Rosją. A właściwie, ze względu na różnice potencjałów na niekorzyść Polski, nie sojusz a protektorat.
    Chciałby być dobrze zrozumiany - nie oskarżam redaktora Skwiecińskiego o świadome lub bezwiedne uleganie wpływom rosyjskich służb specjalnych. Chciałem tylko pokazać jak łatwo stać się takich pomówień przedmiotem.
    cdn

    OdpowiedzUsuń
  3. stary.piernik8 lutego 2014 22:46

    cd

    2. Redaktor Skwieciński rozumie, względnie usprawiedliwia, odwoływanie się Ukraińców do tradycji UPA. Przy czym całkowicie arbitralnie stwierdza, że „ogromna większość (…) Ukraińców (…) nie wie nic o antypolskiej działalności UPA, rzezi wołyńskiej, i uważa tradycję nacjonalistyczną po prostu za wyraz antyrosyjskości”. Wobec tego musimy, nawet jeśli nam się to niepodobna, z tym się pogodzić. Nawet jeśli, w co nie wierzę, redaktor Skwieciński ma rację, i większość „Ukraińców (…) nie wie nic o antypolskiej działalności UPA” to panowie Tiahnybok i Tarasenko nie tylko o tym wiedzą, ale do antypolskiej tradycji UPA nawiązują. Inaczej mówiąc, redaktor Skwieciński, ale także pismo „wSieci” stają się narzędziem polityki historycznej ukraińskich nacjonalistów. Nie potrafię pojąć, jak pismo, które bije na alarm z powodu niedostatecznego przeciwstawiania się przez Polskę antypolskim nurtom polityki historycznej niemieckiej (polskie obozy koncentracyjne, wypędzeni) i rosyjskiej (drugi Katyń, wyzwolenie Polski przez Czerwoną Armię) nie dostrzega tego problemu.

    3. Redaktor Skwieciński bagatelizuje wypowiadanie przez Polaków obecnych na kijowskim Majdanie pozdrowienia „Sława Ukrainie! Herojam sława!” ponieważ „używane jest w Kijowie powszechnie przez wszystkich opozycjonistów, w tym jak najbardziej liberalnych demokratów”. No cóż, może zacytuję siebie, z polemiki wysłanej przed kilkoma dniami do „Do Rzeczy”: „>>Chwała Ukrainie<< pojawiła się zanim zaczął działać Bandera” – pisze redaktor Wildstein usprawiedliwiając siebie i innych. Czy z tego powodu, że fraza „Deutchland, Deutchland über alles” była śpiewana zanim zaczął działać Hitler usprawiedliwiałby wyśpiewujących ją dziś Niemców… i czy śpiewałby ją z nimi? Czy z tego powodu, że swastyka to mający wielotysięczne tradycje znak solarny Ariów, mamy tolerować ją na murach naszych miast? (…)
    W każdym razie, nawet jeśli kijowianie nie wiedzieli jakie treści kryją się we wznoszonym przez nich okrzyku, to redaktor Wildstein wiedział. Niestety!”
    A żeby postawić kropkę nad i, jak pisałem poprzednio: >>dla znacznej części Polaków okrzyk ten znaczy “rezat’ Lachiw”<<.

    4. Wydaje mi się, że tygodnik „wSieci” stać na udostępnienie swych łamów środowiskom przestrzegającym przed erupcją ukraińskiego nacjonalizmu i antypolonizmu by przemówiły własnym głosem, i by ich poglądy nie były prezentowane w skrajnie nieuczciwy i wykoślawiony sposób a redaktora Skwiecińskiego na podjęcie z nimi merytorycznej polemiki a nie ograniczanie się do połajanek i insynuacji.
    No chyba, że się mylę i argumentów brak.

    Adam Chajewski
    (wiceprezes Federacji Organizacji Kresowych)
    tel. do wiadomości redakcji

    OdpowiedzUsuń
  4. stary.piernik8 lutego 2014 22:49

    Warszawa, 3 lutego 2014 r.

    Szanowny Pan Jacek Karnowski
    Tygodnik „wSIECI”


    Szanowny Panie Redaktorze!

    W numerze 5 Pana tygodnika ukazał się artykuł Jana Rokity zatytułowany „Giedrojć topornie odczytany”. W artykule tym pojawiają się treści wątpliwe, by nie powiedzieć bulwersujące. Chciałbym się do nich odnieść.
    Powołując się na „analizy rządowego Ośrodka Studiów Wschodnich” redaktor Rokita pisze „Tiahnybok to dziś najważniejszy filar jedności skłóconej ukraińskiej opozycji, więc międzynarodowa delegitymizacja i osłabienie tego filaru jest z perspektywy Moskwy celem pierwszoplanowym.” Tym samym sugeruje, że środowiska protestujące przeciwko fraternizowaniu się polskich polityków czy dziennikarzy z siłami nacjonalistyczno faszystowskimi uosabianymi przez działaczy „Swobody”. a w szczególności przez mocnego człowieka „Majdanu” Oleha Tiahnyboka, są wyrazicielami interesu Moskwy.
    Kiedy czytam te słowa mam uczucie déjà vu. Przypominam sobie jak w początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, ówcześni polscy politycy za wyrazicieli interesu Moskwy uważali walczących z litewskim uciskiem Polaków Wileńszczyzny prokurując im fatalny traktat polsko-litewski. Pamiętam również, że taki właśnie kształt traktatu zawdzięczamy także rządowi Hanny Suchockiej, którego to rządu „silnym człowiekiem” był Jan Maria Rokita. To był właśnie klasyczny przykład topornego odczytani Giedroycia. Tyle, że płacili i płacą za to nie politycy za taką politykę odpowiedzialni ale Bogu ducha winni Polacy na Litwie.
    Wygląda na to, że – nie wyciągnąwszy żadnych wniosków z litewskiego blamażu - redaktor Rokita próbuje sprokurować nam podobną sytuację na Ukrainie. Pisze bowiem:
    „Najwyższy zatem czas dostrzec w Polsce, że perspektywa zepchnięcia narodowo-europejskiej Ukrainy do Lwowa musi stworzyć zagrożenie podziału tego państwa. (…) Republika Zachodniej Ukrainy będzie (…) państwem z trudem zdolnym do ekonomicznego istnienia, politycznie zorientowanym na Berlin, a emocjonalnie – podobnie jak dzisiejsza Litwa – żyjącym kompleksem i niechęcią wobec Polski.”
    Taka możliwość rzeczywiście istnieje.
    Jest do pomyślenia jednak jeszcze inny scenariusz. Dobrze pamiętam, że w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku banderowska Ukraina (czerwono-czarne flagi, kopce UPA, ulice Bandery czy Szuchewycza) kończyła się na Zbruczu. Dziś przekracza Dniepr. A Swoboda i Tiahnybok to filary antyjanukowyczowej opozycji. A jutro może sięgnąć Charkowa i Ługańska. Takie rzeczy już się w historii zdarzały.
    Jeśli tak miałoby być, to lepiej, żeby nie odbyło się to z pomocą polską. Może lepiej, żeby polscy politycy i polscy dziennikarze nie solidaryzowali się na Majdanie z ukraińską czarną sotnią zmaterializowaną obecnie w postaci Swobody i Ołeha Tiahnyboka. Może lepiej, żeby polscy politycy i polscy dziennikarze nie krzyczeli na Majdanie "Sława Ukrainie! - Herojam Sława!", bo dla znacznej części Polaków okrzyk ten znaczy “rezat’ Lachiw”.
    I może się tak zdarzyć, a nikt tego wykluczyć nie może, że Ukraina, ukształtowana przez wspieraną przez Polskę ukraińską opozycję, której filarem jest Swoboda i Tiahnybok, okaże się nacjonalistycznym antypolskim lokalnym mocarstwem, skonfrontowanym z wyludnioną, rozbrojoną militarnie i mentalnie, Polską. Mocarstwem, którego politykę wobec Polski będzie wyrażało, przywoływane przez nacjonalistów ukraińskich także dziś, hasło: Wspomnij Lasze – po Wisłę nasze!.
    I wtedy może się okazać, że jedynym wyjściem dla Polski będzie sojusz z Rosją.
    Chyba, że o to chodzi.
    Tylko po co do tego przywoływać Giedroycia.

    Adam Chajewski
    (wiceprezes Federacji Organizacji Kresowych)
    tel. do wiadomości redakcji

    OdpowiedzUsuń
  5. stary.piernik9 lutego 2014 22:12

    1) W USA obywatele poparli wniosek o pomoc w rozpędzeniu radykałów Majdanu

    http://zaxid.net/home/showSingleNews.do?u_ssha_pidtrimali_petitsiyu_pro_dopomogu_v_rozgoni_radikaliv_maydanu&objectId=1302218
    9 luty 2014, 12:11

    Petycja z prośbą do Administracji [prezydenta] Baracka Obamy, aby pomóc ukraińskim funkcjonariuszom organów ścigania uporać się z powstaniem na Ukrainie zamieszczona na stronie internetowej Białego Domu zebrała 100 tysięcy głosów i [dlatego] teraz zostanie skierowana do rozpatrzenia przez prezydenta USA.
    W petycji jest mowa o tym, że ukraińskie władze nie radzą sobie z "uzbrojonymi terrorystami i organizacjami nacjonalistycznymi", którzy torturują i zabijają obywateli i organizują prowokacje.

    Do takich organizacji zaliczono w szczególności "Prawy Sektor", "Samoobronę", "Biały Młot" i inne.

    W związku z tym inicjatorzy petycji proszą, aby zastosować w stosunku do "radykalnych grup terrorystycznych" metody, przy pomocy których Amerykanie radzili sobie z ogromnymi demonstracjami, zwłaszcza z "Zajęciem Wall Street" i żądają, aby wstrzymano finansowanie tych grup "bojowników".
    Petycja została zamieszczona 27 stycznia i już zgromadziła niezbędną ilość głosów, aby mogła trafić na biurko Baracka Obama. Oficjalna odpowiedź na petycję musi zostać zamieszczona na stronie internetowej Białego Domu.

    2) Prezydent Wrocławia zaprosił banderowskiego bojownika z org. "Tryzub" im. Stepana Bandery na leczenie na koszt polskiego podatnika

    Tymczasem polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, którego rzecznikiem prasowym jest były dziennikarz Gazety Wyborczej wsławiony poparciem werbalnym udzielanym dla apologetów banderowców i potępianiem środowisk Kresowian za domaganie się potępienia zbrodniarzy, zaprosiło na leczenie do Polski w polskich klinikach (prawdopodobnie rządowych) najpierw 4 radykalnych nacjonalistycznych bojówkarzy, a teraz jeszcze piątego, dumnego z miana banderowca z "Tryzuba". Ten piąty to mieszkaniec Lwowa, członek radykalnie prawicowej organizacji "Tryzub" im. Stepana Bandery. Został ranny na piątym piętrze Domu Związków Zawodowych, w sztabie "Tryzuba", rzekomo w wyniku wybuchu bomby pułapki, a w rzeczywistości prawdopodobnie przy produkcji "koktajlu Mołotowa".

    Polscy pacjenci, musicie ustąpić miejsca w kolejce prawdziwemu, ideowemu banderowcowi ! Jakiś pacjent z Wrocławia będzie musiał poczekać nieco dłużej na operację lub inne leczenie, nieważne, czy czekając straci zdrowie albo życie, banderowcy mają pierwszeństwo. Bo oni walczą, gromią milicjantów, zajmują ukraińskie budynki państwowe, gromią restauracje należące do przeciwników politycznych, biją gejów w ich klubach, demolują cerkwie należące do "wrogiej" religii chrześcijańskiej, chcą przepędzić żydowsko-moskiewską mafię z Ukrainy. Ich walka jest... święta ????

    http://zaxid.net/home/showSingleNews.do?postrazhdalogo_vid_vibuhu_v_kiyevi_perevezli_do_vrotslava&objectId=1302213

    Bojówkarza sotni "Tryzyba" im. Stepana Bandery zaprosił do Polski prezydent Wrocławia Dutkiewicz - na wniosek burmistrza Lwowa Sadowego. Jak poinformowała strona ukraińska, strona polska ze zrozumieniem podeszła do wniosku i z własnej inicjatywy wzięła część kosztów leczenia na siebie. Rok wcześniej administracja prezydenta Wrocławia dała wysoką nagrodę pieniężna ukraińskiej pro-banderowskiej pisarce Zabużko, za książkę "Muzeum porzuconych sekretów", od której roi się od kłamstw, mających na celu wybielenie OUN-UPA od oskarżeń o udział w Holokauście i usprawiedliwienie ludobójstwa dokonanego na Polakach. Książkę Zabużko skrytykował między innymi historyk Grzegorz Motyka, wytykając jej ultra-nacjonalistyczne tendencje i zakłamywanie prawdy historycznej. Prezydent Wrocławia prawdopodobnie jednak ma odmienny pogląd na kwestię zbrodni OUN-UPA.

    OdpowiedzUsuń
  6. Poproszono mnie o zamieszczenie tej informacji, co niniejszym czynię:

    Szanowni Państwo,
    w dniu 12 grudnia 2013 roku Sejm RP przyjął ustawę nowelizującą ustawę o realizacji prawa do rekompensaty z tytułu pozostawienia nieruchomości poza obecnymi granicami RP (tzw. mienie zabużańskie). Ustawa ta została opublikowana w Dzienniku Ustaw w dniu 12 lutego 2014 roku i wchodzi w życie w ciągu 14 dni od tego dnia, a zatem od 26 lutego br. Zmiana wprowadzona tą ustawą pozwala w ciągu 6 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy na złożenie wniosku o wznowienie postępowania przez osoby, którym odmówiono prawa do rekompensaty z powodu niespełnienia przesłanki zamieszkiwania na byłym terytorium Polski na dzień 1 września 1939 roku.
    Jednocześnie nowelizacja ustawy otwiera osobom, które w ogóle jeszcze nie złożyły wniosku o przyznanie prawa do rekompensaty, możliwość złożenie takiego wniosku w terminie 6 miesięcy od wejścia w życie ustawy, czyli w nieprzekraczalnym terminie do 26 sierpnia 2014 roku. Po tym dniu Zabużanie nie będą już mogli składać wniosków o rekompensatę.
    Bardzo proszę o przekazanie powyższej informacji wszystkim zainteresowanym osobom.
    Od kilku lat (wraz z mecenas Ewą Samek) zajmuję się problematyką prawną rekompensat za mienie zabużańskie, jak i poszukiwaniem w archiwach dokumentów poświadczających własność pozostawionych nieruchomości na Ukrainie, Litwie i Białorusi. W razie potrzeby udzielenia pomocy prawnej osobom zainteresowanym uzyskaniem odszkodowania za swoje majątki - proszę o kontakt telefoniczny (601 085 896) lub mailowy (zabuzanie@poczta.onet.pl).

    Z wyrazami szacunku,
    Piotr Nycz
    -----------------------
    prawnik | doktorant na Uniwersytecie Jagiellońskim
    Kraków | Polska
    e-mail: zabuzanie@poczta.onet.pl | phone: 601 085 896

    OdpowiedzUsuń
  7. http://niepoprawni.pl/blog/4589/kresy-spis-ludnosci-w-1919-r
    Interesujący tekst dotyczący Kresów z początków II RP.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: